zerwałem z sadu
poezji
dojrzałe wiersze
na kompot
poniedziałek, 23 stycznia 2012
Pokuta
Dawno temu
idąc przez życie
napotkałem
wysoką
nie do zdobycia
górę
wziąłem kilku innych
ludzi
związałem z nich
drabinę
i wszedłem po niej
na samą górę
a teraz ściągnęła mnie ona
na sam dół
idąc przez życie
napotkałem
wysoką
nie do zdobycia
górę
wziąłem kilku innych
ludzi
związałem z nich
drabinę
i wszedłem po niej
na samą górę
a teraz ściągnęła mnie ona
na sam dół
Metamorfoza
Znalazłem klocki
wysypałem je na podłogę
wybrałem najładniejsze
najsolidniejsze
wyrzuciłem
zpróchniałe
długi czas siedziałem
pracowałem mozolnie
aż wreszcie zbudowałem
na nowo
siebie
wysypałem je na podłogę
wybrałem najładniejsze
najsolidniejsze
wyrzuciłem
zpróchniałe
długi czas siedziałem
pracowałem mozolnie
aż wreszcie zbudowałem
na nowo
siebie
Ballada o prawdzie
Jedno słowo by związać wszystko,
jeden uśmiech by złączyć wszystkich,
jeden gest by zatrzymać wojny.
Lecz człowiek nie ma siły na
jedno słowo by związać wszystko,
jeden uśmiech by złączyć wszystkich,
jeden gest by zatrzymać wojny.
Człowiek nie ma siły na
stanie się człowiekiem.
jeden uśmiech by złączyć wszystkich,
jeden gest by zatrzymać wojny.
Lecz człowiek nie ma siły na
jedno słowo by związać wszystko,
jeden uśmiech by złączyć wszystkich,
jeden gest by zatrzymać wojny.
Człowiek nie ma siły na
stanie się człowiekiem.
sobota, 14 stycznia 2012
Zwierciadło
gdy przejrzałem się w tafli nieba
ujrzałem swoje odbicie
ze wszystkimi cechami których mi trzeba
bez uprzykrzających życie
wróciłem do domu i w sieni
wyjąłem worek
nasypałem do niego kupę
wyjętych ze mnie kamieni
które grały złą role
i wzleciałem
patrząc z góry na wnętrze sieni
w której zostawiłem wszystko
przez co nikt mnie nigdy nie docenił
ujrzałem swoje odbicie
ze wszystkimi cechami których mi trzeba
bez uprzykrzających życie
wróciłem do domu i w sieni
wyjąłem worek
nasypałem do niego kupę
wyjętych ze mnie kamieni
które grały złą role
i wzleciałem
patrząc z góry na wnętrze sieni
w której zostawiłem wszystko
przez co nikt mnie nigdy nie docenił
Stwór
Kiedyś spotkałem Stwora,
biegnącego przez pola.
Ruszyłem za nim,
on w nogę mnie zranił.
Kuśtykając
ruszyłem jego śladami,
lecz wpadłem w sidła,
które na mnie zastawił.
Ruszyłem za nim drogą,
gdy dotarłem do celu
zepchnął mnie na sam dół,
zrozumiałem,
że na złą drogę mnie zwiódł.
Zrozumiałem
co to znaczy ból.
biegnącego przez pola.
Ruszyłem za nim,
on w nogę mnie zranił.
Kuśtykając
ruszyłem jego śladami,
lecz wpadłem w sidła,
które na mnie zastawił.
Ruszyłem za nim drogą,
gdy dotarłem do celu
zepchnął mnie na sam dół,
zrozumiałem,
że na złą drogę mnie zwiódł.
Zrozumiałem
co to znaczy ból.
piątek, 13 stycznia 2012
Miłość
Kupiłem doniczkę,
nasypałem ziemi
i zasadziłem różę.
Rosła pięknie i szybko,
lecz jej nie pielęgnowałem.
Po pewnym czasie
uschła.
Zostawiła pustą doniczkę
i puste miejsce w moim sercu.
nasypałem ziemi
i zasadziłem różę.
Rosła pięknie i szybko,
lecz jej nie pielęgnowałem.
Po pewnym czasie
uschła.
Zostawiła pustą doniczkę
i puste miejsce w moim sercu.
Puść wolno wyobraźnie!
Dosiadłem rumaka,
bałem się upadku,
trzymałem się kurczowo.
Wyczuł mnie,
zaczął mną wierzgać,
miotać mną,
w tą i w tamtą.
Ja bałem się upadku.
Zaczął biegać,
rżeć wściekle,
zębami grozić.
Ja bałem się upadku.
Słyszałem jak
oddychał,
co myślał,
" Puść mnie, nie trzymaj wodzy".
Ja bałem się zanadto,
lecz zszedłem,
puściłem go wolno,
a on zabrał mnie dalej,
ku zachodzącemu słońcu,
gdyż puściłem jego wodze,
wodze wyobraźni.
bałem się upadku,
trzymałem się kurczowo.
Wyczuł mnie,
zaczął mną wierzgać,
miotać mną,
w tą i w tamtą.
Ja bałem się upadku.
Zaczął biegać,
rżeć wściekle,
zębami grozić.
Ja bałem się upadku.
Słyszałem jak
oddychał,
co myślał,
" Puść mnie, nie trzymaj wodzy".
Ja bałem się zanadto,
lecz zszedłem,
puściłem go wolno,
a on zabrał mnie dalej,
ku zachodzącemu słońcu,
gdyż puściłem jego wodze,
wodze wyobraźni.
sobota, 7 stycznia 2012
w nieskończoności
gdybym
dostał się do nieskończoności
posiadłbym wszystkie mądrości świata
przechodzące z dziada pradziada
każdego człowieka
gdybym
dostał się do nieskończoności
stałbym się litościwy
miłosierny
gdybym
dostał się do nieskończoności
stałbym się nieczłowiekiem
ponieważ mój umysł otworzyłby się
na świat
serce na boleści innych
gdybym
dostał się do nieskończoności
data mojego urodzenia stałaby sie
nieważna dla mnie
gdyż mój byt zostałby przedłużony
tak że istnienie moje wyszłoby poza ramę
narodziny - śmierć
gdybym
dostał się do nieskończoności
stałbym się Bogiem
dostał się do nieskończoności
posiadłbym wszystkie mądrości świata
przechodzące z dziada pradziada
każdego człowieka
gdybym
dostał się do nieskończoności
stałbym się litościwy
miłosierny
gdybym
dostał się do nieskończoności
stałbym się nieczłowiekiem
ponieważ mój umysł otworzyłby się
na świat
serce na boleści innych
gdybym
dostał się do nieskończoności
data mojego urodzenia stałaby sie
nieważna dla mnie
gdyż mój byt zostałby przedłużony
tak że istnienie moje wyszłoby poza ramę
narodziny - śmierć
gdybym
dostał się do nieskończoności
stałbym się Bogiem
poniedziałek, 2 stycznia 2012
Instrukcja
Przystań na chwilę - pomóż siostrze,
Wycisz się - przeproś kolegę,
Porzuć wszystko - pogódź się z rodzicami,
Spójrz w górę - kochaj,
Nie widzisz nic - kup wymarzoną zabawkę dziecku,
Zobaczysz światełko - bądź zadowolony z życia,
Coraz bliżej - odejdź w pokoju
I rozstąpią się czarne chmury,
w oddali dostrzeżesz Niebo.
Wycisz się - przeproś kolegę,
Porzuć wszystko - pogódź się z rodzicami,
Spójrz w górę - kochaj,
Nie widzisz nic - kup wymarzoną zabawkę dziecku,
Zobaczysz światełko - bądź zadowolony z życia,
Coraz bliżej - odejdź w pokoju
I rozstąpią się czarne chmury,
w oddali dostrzeżesz Niebo.
Czarno
Czarna ziemia,
czarny wiatr,
czarne słońce,
w aureoli czarnego blasku płonące.
Ciemnymi ulicami,
oświetlonymi ciemnym światłem latarni,
sunie ciemna masa,
ciemnych ludzi,
osmolonych dymem papierosowym.
Stoją z boku odrzucone myśli,
marzenia, nad którymi postawiono krzyżyk.
Cała planeta zamknięta w sobie,
nikomu tej ponurej historii nie opowie,
zostanie ona w czarnej ziemi,
dopóki jej radość nie wypleni.
czarny wiatr,
czarne słońce,
w aureoli czarnego blasku płonące.
Ciemnymi ulicami,
oświetlonymi ciemnym światłem latarni,
sunie ciemna masa,
ciemnych ludzi,
osmolonych dymem papierosowym.
Stoją z boku odrzucone myśli,
marzenia, nad którymi postawiono krzyżyk.
Cała planeta zamknięta w sobie,
nikomu tej ponurej historii nie opowie,
zostanie ona w czarnej ziemi,
dopóki jej radość nie wypleni.
Subskrybuj:
Posty (Atom)