Ciężkie powietrze drga w cieniu kamienicy,
W bramach panowie wstrzymują oddechy bez znaczenia,
gdy ulicą przechodzą wysocy urzędnicy,
z zielonego na żółte światło się zmienia
Ciągną się chwile po brukowanym placu,
odbijają piętno na blokach betonowych,
bezpańskie psy zagryzają małe dzieci,
wycie syren ucina wszelkie rozmowy
Miasto się męczy, miasto bez tęczy,
z każdym oddechem wpompowuje gówno do nieba,
miasto się kończy, na murach drut kolczy
zatrzymuje wiatr, pływamy w fabryk wyziewach
Starszy pan rozgląda się przez okno,
stado małych chłopców bawi się na serio,
dzieci niczyje na deszczu mokną,
ludzie w kolejkach pierdolą kolejność
Staruszki jadą drogą na cmentarz,
będą chować swoich bliskich po raz wtóry,
ich twarzy nie mają już prawa pamiętać,
lecz wierzą, że są tam za smogiem gdzieś u góry
Staruszki jadą drogą na cmentarz,
w drewnianych trumnach szeroko uśmiechnięte,
nie mają zębów, w brzydkich sukienkach
wyglądają niczym dziewice jakieś święte
Miasto się męczy, miasto bez tęczy,
Człowiek bez imienia w samotności dogorywa,
Miasto się kończy, miliony kończyn,
wszyscy przegrywają, a nikt nie wygrywa
Rycerze łysogłowi w bardzo tanich dresach
gwałcą swe księżniczki zamknięte w poprawczakach,
kobiety oburzone wykrzykują: “Hańba!”,
modlitwą odgradzają się od plugastw tego świata
Ofiary trądziku na dachy się wspinają,
skąd rozpościera widok się na tanią dachówkę,
piją, palą, głośno przeklinają,
a w domu oglądają chore kreskówki
Miasto się nudzi, miasto bez ludzi,
Na murze napisano sprejem słowo :”Jebać”
Masto umiera, jasna cholera,
Nie został już nikt , żeby nas pogrzebać
Nad pustym miastem skrzeczy biała mewa,
Wyzywa po swojemu szybującą wronę,
Nad ludzkim ścierwem stado wilków śpiewa,
Z żółtego światło się zmienia na czerwone
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz